Bezsenność czy depresja? Sprawdzamy dokładnie

Okres zimowy, kiedy dzień staje się bardzo krótki a brak naturalnego światła nie sprzyja wytwarzaniu w naszym organizmie hormonów odpowiadających za stabilizację układu nerwowego i tym samym dobrego samopoczucia psychicznego sprawia, że jest to pora nasilonych stanów depresyjnych. Jest to również okres, w którym mamy większe trudności z zasypianiem, a sen jest przerywany i bardziej męczy niż jego całkowity brak. Niewiele osób wie, że depresja i bezsenność są ze sobą powiązane i to w obie strony.

Bezsenność wywołana depresją? A może depresja spowodowana bezsennością?

Problemy ze spaniem stanowią jeden z objawów towarzyszących stanom depresyjnym i odwrotnie – bezsenność może się przyczynić do powstawania depresji.

Na czym polega mechanizm tych zależności? Każdy, kto przynajmniej raz w życiu miał problem z zaśnięciem wie, jak bardzo taki stan może męczyć. Przewracanie się w łóżku, upływający powoli w ciemności czas, a potem konsekwencje, jakimi są skurcze nóg, fizyczne dolegliwości ze strony całego ciała a także wszechobecne myśli. Nagle przypominamy sobie o wielu problemach, rozważamy je sprawiając, że stres powiększa się i jeszcze bardziej utrudnia zaśnięcie. Kiedy już nad ranem uda się zdrzemnąć na chwilę w płytkiej fazie REM pojawiają się zazwyczaj sny uwarunkowane wcześniejszym stresem.

Zmęczenie powodowane bezsennością

Powtarzanie się takich sytuacji każdej nocy nie tylko wywołuje zmęczenie fizyczne, ale również psychiczne, a kiedy nie jesteśmy w stanie temu zaradzić zaczynamy popadać w stan depresyjny. Warto przy okazji dodać, że o bezsenności mówimy wtedy, gdy okres zaburzeń snu trwa przynajmniej miesiąc. Z drugiej strony pozostawianie w stanie depresji zazwyczaj oznacza niestabilność psychiczną, brak kontroli własnych emocji, stałe pozostawanie w stanie aktywności mózgowej, myślenie o wszystkich problemach świata jednocześnie, a w stanach maniakalno-depresyjnych poczucie ciągłego zagrożenia albo tego, ze koniecznie trzeba zrobić coś, co staje się niemalże życiową misją. Takie stałe „podkręcenie” emocji sprawia, że zamiast wyciszającej melatoniny wzrasta poziom adrenaliny, która nie pozwala na spokojny sen.

Na bezsenność może także wpływać lęk przed zaśnięciem i złymi snami. Powstaje swoiste zamknięte koło. Osoby śpiące krótko, płytko pozostają stale w stanie napięcia związanego z zasypianiem, już kładąc się do łóżka czują obawy przed tym, co je czeka, dodatkowo jeszcze utrudniając zasypianie. W efekcie śnią stale w fazie REM często złe, nasycone emocjami sny i samoistnie przyczyniając się do bezsenności.

Jak nie dać się tej karuzeli?

Jeśli depresja wywołuje bezsenność, koniecznością jest podjęcie walki zarówno ze stanami depresyjnymi, jak i samymi zaburzeniami snu. Jednak lepiej jest zacząć od przyczyn, czyli zwalczania depresji.

Choć niekiedy koniecznością mogą okazać się silne środki antydepresyjne, warto kurację rozpocząć od łagodnych, ale skutecznych preparatów.

Coraz więcej pozytywnych komentarzy dotyczy środków zawierających 5-HTP. Jest to naturalny i bezpieczny antydepresant, który pomaga w utrzymaniu odpowiedniego poziomu serotoniny – neuroprzekaźnika odpowiadającego za nastrój i stan psychiczny. Ułatwia przy tym zasypianie, ponieważ pozwala wyregulować dobowy rytm.

Alternatywą jest zastosowanie l-tryptofanu albo ashwagandhy. Polecam >> Melatolin Plus z tym ostatnim składnikiem. Jest on mniej znany, ale również skuteczny. Swoją moc zawdzięcza nie tylko obecności tryptofanu, ale również witaminy B6, magnezu i wielu innych ciekawych składników.. Zwalcza więc nie tylko stany depresyjne, ale sprzyja zasypianiu.

Ostatecznością jest sięgnięcie po typowe leki przeciwdepresyjne. Jak dla mnie, jest to naprawdę ostatnia deska ratunku. Tym bardziej, że teraz mamy dostęp do znacznie łagodniejszych i nieuzależniających preparatów, które dają pozytywne efekty kuracji.

Jeszcze raz: jak bezsenność i depresja są powiązane ze sobą

Bezsenność może doprowadzić do obniżenia nastroju, ale zazwyczaj wpływa na organizm bardziej kompleksowo, natomiast depresja bywa bardzo często przyczyną bezsenności. Sprawdź, czy przypadkiem na nią nie cierpisz.

Depresja objawia się co najmniej kilkoma różnymi dolegliwościami. Zaburzenia snu są zaledwie jedną z przesłanek przemawiających za tym, że mamy do czynienia z tą chorobą. Depresji może towarzyszyć bezsenność (charakterystycznym objawem jest budzenie się na długo przed świtem i niemożność ponownego zaśnięcia), albo senność nadmierna, a poza tym co najmniej siedem z niżej wymienionych objawów:

  • niemożność skoncentrowania się na czynnościach, które normalnie wykonujemy bez większych problemów, zaburzenia motoryki ciała, co sprawia, że nawet opanowane do perfekcji zadania stają się zadaniami niewykonalnymi, lub wykonywalnymi, ale z ogromnym trudem,
  • uczucie bezradności, beznadziei, bezsensu życia. Każda sprawa wydaje się niewarta uwagi, świat wokół jest szary i ponury, a osoba cierpiąca na depresję nie widzi przed sobą żadnej przyszłości (czy też raczej widzi ją , ale w bardzo ciemnych barwach),
  • całkowita dominacja negatywnych myśli i negatywnych emocji, trudność w doszukaniu się pozytywów w jakimkolwiek aspekcie życia, niemożność zapanowania nad przytłaczającymi myślami i emocjami,
  • niezdolność zapanowania nad apetytem, wraz z depresją pojawia się ograniczenie łaknienia albo nadmierny apetyt (szczególnie na pieczywa i słodycze),
  • smutek, zniechęcenie, brak energii, brak zainteresowania nawet tymi sprawami, które dotychczas osobę chorą pasjonowały,
  • dążenie do samotności, wycofanie się z towarzystwa, a w reakcjach z ludźmi nadmierna drażliwość i kłótliwość.

Jeśli cierpisz na bezsenność lub śpisz zbyt długo i stale towarzyszy ci poczucie niewyspania, a oprócz tego obserwujesz u siebie wymienione wyżej objawy czas na konsultację z lekarzem lub psychologiem.
Pamiętaj, że depresja może okazać się chorobą śmiertelną.

Nie ma sensu męczyć się nie lecząc jej, zwłaszcza że współczesna medycyna odnosi ogromne sukcesy w leczeniu stanów depresyjnych.

Uwaga: Bezsenność i depresja powodowane rtęcią

Wpływ na jakość naszego snu ma o wiele więcej czynników niż jesteśmy w stanie przypuszczać. Dajmy już spokój typowym poradom, jakich pełno w internecie o szklance mleka przed snem, czy innych niewiele pomagających sposobach.
O wiele ważniejsza jest inna sprawa. Okazuje się bowiem, że obecność większych ilości rtęci w organizmie może wpędzić nas w depresję i utrudnić spanie. Nie mówię o zatruciu rtęcią, bo to sprawa poważna i wymagająca natychmiastowej interwencji lekarza. Chodzi raczej o podtruwanie nas, jeśli można to tak ująć. Już choćby przekonywanie nas o tym, jakie to ryby morskie są zdrowe. Tymczasem spożycie dużych ilości tych ryb może znacznie podnieść poziom rtęci w organizmie i już mamy poważne kłopoty. Nie twierdzę, że każdy przypadek depresji lub bezsenności jest uwarunkowany rtęcią. Jednak warto brać ten czynnik pod uwagę.
Kilka lat temu było sporo publikacji z opiniami ekspertów unijnych na temat plomb amalgamatowych. Czy ktoś zwracał na to uwagę? Wszak eksperci unijni wyznaczali już dopuszczalną krzywiznę bananów i ogórków. Trudno brać ich zawsze na poważnie. Muszą od czasu do czasu pokazać, że biorą duże pieniądze za jakąś pracę i wynajdują problemy tam, gdzie ich nie ma.

Tymczasem amalgamat zawiera sporo rtęci. Innymi słowy idąc do dentysty sami fundujemy sobie małe zatrucie. Potem pojawia się bezsenność, bóle głowy niewiadomego pochodzenia i inne dolegliwości, których lekarze nie potrafią zdiagnozować. Wiadomo, że z pieniędzmi różnie bywa. Nie zawsze mamy ich tyle, by pozwolić sobie na lepsze plomby. Sam kiedyś miałem poważne kłopoty finansowe i w tym okresie musiałem iść po najniższej linii oporu. Fundusz zdrowia finansuje nam tylko takie plomby, za lepsze musimy dodatkowo zapłacić. Nie od dziś wiadomo, że najlepiej oszczędza się na zdrowiu pacjentów. Jeśli chcemy się dobrze leczyć musimy dwa razy zapłacić.

Skoro więc zależy nam na zdrowiu i jakości snu, a to idzie w parze, nie pozostaje nic innego, jak zacząć płacić za lepsze plomby.
Okazuje się, że u wielu osób, które zdecydowały się na usunięcie amalgamatowych plomb poprawiła się jakość snu oraz ustąpiły inne dolegliwości. Jak widać stres nie musi być wywołany tylko przez pracę lub kolejkę przed gabinetem lekarskim. Mogą wywoływać go całkiem inne czynniki.

Sposoby na wyjście z depresji

W kwestii regulacji własnego nastroju panuje pewne napięcie poznawcze. Z jednej strony mamy ludzi, którzy uważają, że nie ma nic prostszego jak wpływanie na swoje psychiczne samopoczucie. Natomiast inni czują się czasem całkowicie przytłoczeni negatywnymi emocjami i nie bardzo mogą sobie wyobrazić, by dało się coś z tym zrobić.
Jak zawsze w takich sytuacjach, prawdy należy szukać gdzieś pomiędzy tymi skrajnymi stanowiskami. Nim jednak będziemy próbować tłumaczyć jednym lub drugim, że nie mają do końca racji, spróbujmy spojrzeć na sprawę z pewnym dystansem. Uprzedzam od razu, że artykuł ten można czytać o tyle o ile nasz stan emocjonalny na to pozwala. Obawiam się, że jeśli akurat ktoś znajduje się w stanie silnej depresji lub wzburzenia, to powinien odłożyć lekturę na później.

Zły wpływ na stan zdrowia

Ogólnie zdajemy sobie sprawę, że nazbyt silne emocje, zwłaszcza te negatywne w przeżywaniu, nie służą dobrze naszemu zdrowiu. Nie tylko powodują bezsenność i nerwowość za dnia, ale także zaburzają przemianę materii. W takiej sytuacji jedni jedzą za dużo, a inni za mało. Znamy te objawy aż nazbyt dobrze. Mniemamy też zwykle, że każdy z nas pragnie jak najszybciej pozbyć się owych przytłaczających emocji. Czy jednak jest tak w istocie? Wbrew pozorom nie zawsze. Nie chcę sugerować żadnych oskarżeń w stylu „jesteś chory, bo nie chcesz wyzdrowieć”. Nic z tych rzeczy. Tak może Wam powiedzieć lekarz orzecznik ZUSu, ale ja jestem od tego daleki.

Gdy nie chcemy wyjść z depresji

Rozważmy prostą zależność. Nieraz zdarzały mi się w życiu próby pocieszania ludzi porzuconych i doświadczających nieszczęśliwej miłości. Przyznam szczerze, że sam doświadczyłem tego stanu. Racjonalnie rzecz biorąc wystarczyło uświadomić sobie, że świat się nie kończy i pewnie znajdzie się inna piękna i interesująca kobieta. Proste, nieprawdaż? W teorii proste, ale któż z nas tak myśli, gdy dotyka nas to osobiście? Zamiast tego nie jemy, nie śpimy i zamęczamy całe otoczenie. Jednym wprawdzie z czasem przechodzi, a innym niestety nie. Spotkałem się z przypadkiem osoby, która na skutek odrzucenia wylądowała w szpitalu psychiatrycznym i musiała przyjmować silne leki psychotropowe.

Możemy sobie pozwolić na obiektywne pocieszanie, ale przecież cierpiąca osoba i tak nie będzie nas chciała słuchać. Nie chce podźwignąć się z depresji? Oceńcie to sami. Odwołajmy się jeszcze do bardziej drastycznego przykładu, jakim jest utrata bliskiej osoby. Nagle w życie wdziera się śmierć. Czy w takiej sytuacji zależy nam na szybkim pozbyciu się smutku i lęku? Nie sądzę.

W podobnych sytuacjach nasze zdrowie psychiczne wymaga okresu żałoby. Nie ma sensu i byłoby niewskazane zbyt szybkie pozbywanie się tych uczuć. W rzeczywistości będzie to tylko spychanie ich w podświadomość, co jeszcze bardziej w przyszłości obciąży nasze życie i reakcje z ludźmi. Lepsza już jest chwilowa bezsenność niż takie rozwiązanie. Gorzej, gdy stan ten się przeciąga. Mijają miesiące i smutek trwa nadal, do tego mogą dojść myśli samobójcze. W tej sytuacji potrzebna już będzie pomoc specjalisty.

Zatrzymajmy się jeszcze na sytuacji, w której negatywne uczucia zostają pospiesznie zepchnięte w podświadomość. Niekoniecznie musi chodzić o śmierć kogoś bliskiego lub o nieszczęśliwą miłość. Powody mogą być różnorakie. Jednak jeśli nie uporamy się z nimi świadomie, to zalegną w głębi nas. Nic dziwnego jeśli powrócą w formie nocnych koszmarów lub właśnie bezsenności.

Mam ten fakt na uwadze zawsze, gdy ktoś pyta mnie o sposoby walki z bezsennością. Dodam też, że wiedza teoretyczna nie zawsze łatwa jest do zastosowania w praktyce i też miewam ciężkie noce. Wtedy pierwsze co próbuję zrobić to poszukiwanie, czy przypadkiem czegoś nie zagrzebałem w podświadomości. Proces to trudny i nieraz bolesny, ale na dłuższą metę opłacalny. Nie wiem, czy mogę tutaj zalecać praktykę retrospekcji bez pomocy specjalisty, więc na razie się powstrzymam. Musimy pamiętać, że niektórzy z nas są w stanie uporządkować swoją psychikę samodzielnie, ale inni bez fachowej pomocy z zewnątrz mogą pogrążyć się jeszcze bardziej. To dość złożona materia traktująca o różnicach w konstrukcji psychofizycznej.

Do czego zmierzam, tym może nieco nazbyt skomplikowanym wywodem? Ano do tego, że nie powinniśmy zdawać się na środki farmakologiczne. Pewne preparaty dostępne bez recepty mogą nas ukoić i poprawić nastrój. Podobnie będzie z ziołami. Najlepiej jednak zacząć od pytania, czy naprawdę chcemy wyjść z dołka? Pytanie musimy postawić sobie uczciwie i odpowiedź też musi być bardzo szczera. Nie widzę sensu w okłamywaniu samego siebie.

Na pewno dobrym rozwiązaniem jest wspieranie się preparatami podwyższającymi poziom serotoniny, ale pamiętajmy że 80% problemów z bezsennością wynika w naszej psychiki. Nie można ograniczyć się do takich preparatów, lecz trzeba uporządkować swoje wnętrze. Może też nareszcie zarzucimy tę naszą narodową awersję w stosunku do psychologów?

Dodatkowe pomoce

Preparaty to nie jedyny sposób na radzenie sobie z negatywnymi uczuciami. Chodzi to o chwilową poprawę, która nie może stać w opozycji do prób uporządkowania swoich emocji. Ten paragraf ma na celu weryfikację poglądów tych, którzy optują za prostymi sposobami na poprawę samopoczucia.

Na pewno pomocna będzie muzyka właściwie dobrana i gorące kąpiele oraz inne metody szeroko propagowane. Jednak ich skuteczność zależy od tego, na ile naprawdę zależy nam na wyjściu z depresji. Jeśli jest zbyt głęboka, to nie pomogą. Tak oto dochodzimy do punktu wyjścia, a mnie wreszcie udało się wyprowadzić Was z labiryntu moich nieuporządkowanych refleksji. Prawda leży pośrodku. Wspomniane środki są pomocne i do jakiegoś stopnia jesteśmy w stanie regulować nasz nastrój. Czasem jednak nie wystarczą i potrzebna będzie pomoc z zewnątrz.

Życie ze stresem

Pogoda pogodą, nieszczęścia nieszczęściami, ale jakoś żyć trzeba. Należy się też starać o jakość tego życia. Mógłbym teraz zacząć wymieniać wszystkie skutki stresu, jakich możemy później doświadczyć, tylko po co? Wpiszcie sobie w wyszukiwarce odpowiednią frazę i znajdziecie takich tekstów wystarczająco dużo. Nie widzę sensu, by straszyć i jeszcze bardziej stresować Czytelników.

Napięcie psychiczne ma to do siebie, że im usilniej próbujemy je zwalczać, tym bardziej narasta. W tym roku prawie każdemu przydadzą się od czasu do czasu jakieś ziółka na uspokojenie lub suplementy uzupełniające minerały. Na pierwszym miejscu magnez. Tego niemal permanentnie mamy za mało.

Jednak to nie zawsze wystarczy. Chcąc się szybko uspokoić tylko napędzamy stres. Trzeba czasem zaakceptować to, że stres jest i nie można pozbyć się napięcia z minuty na minutę. Przyjaciele i rodzina powiedzą, że musisz się zrelaksować. Zdanie wewnętrznie sprzeczne. Istotą relaksu jest właśnie to, że nic nie musisz! To właśnie chcę przekazać w tym tekście i dlatego dałem mu taki dziwny tytuł. Nie warto jeszcze bardziej denerwować się tym, że już jesteśmy zdenerwowani. Pewna dawka stresu jest nam niezbędna. Gdy jest go za dużo to już niedobrze, ale na siłę tego nie zmienimy. Lepiej podejść do sprawy spokojnie.

Być może nie dowiedzieliście się niczego bardzo odkrywczego, a wręcz rzeczy robiące wrażenie sprzeczności. Tak już jest z ludzką psychiką, że zawsze poruszamy się po cienkiej linie i niełatwo zachować równowagę. W następnym roku… będzie lepiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.

one + one =