Muzyka relaksacyjna do snu

Jedną z porad, z jaką się często spotykam jest zalecenie, by słuchać spokojnej muzyki przed zaśnięciem. Ma to nas uspokoić i zrelaksować, a tym samym w jakimś stopniu zapobiegać bezsenności. Czy takie zalecenie jest coś warte? To zależy. Obecnie robi się duże pieniądze na tzw. muzyce relaksacyjnej, która ma być „dobra na wszystko”. Podobnie jest z nagraniami sugestii relaksacyjnych.

Muzyka do snu – kiedy słuchać?

Teoretycznie wydaje się, że muzyki do snu najlepiej słuchać już po położeniu się do łóżka, przed zaśnięciem. Jednak niekoniecznie musi to być regułą. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób twój organizm osiąga stan wyciszenia. Być może lepszym rozwiązaniem okaże się relaksacja na pewien czas przed udaniem się spać. Musisz po prostu obserwować swój organizm, by stwierdzić, kiedy muzyka uspokaja cię i usypia najlepiej.

Kolejną kwestią jest rodzaj muzyki, jaką wybierzesz, bo tzw. “muzyka relaksacyjna” nie zawsze relaksuje, są osoby, które może wręcz irytować. Zanim więc zaczniesz stosować relaksację muzyczną – zobacz co jeszcze o tym myślę.

Muzyka relaksacyjna do snu dla dzieci

Podobnie wygląda kwestia usypiania dzieci muzyką. Choć tu sprawa nie jest może aż tak skomplikowana, bo większość dzieci doskonale reaguje na te same, znane pewnie nam wszystkim melodie. Przykładem zabawki muzyczne, wszystkie te pluszaki z muzyką, które grają praktycznie zawsze te same piosenki utrzymane w tym samym lub bardzo zbliżonym klimacie.

Z dziećmi sprawa jest o tyle prosta, że nie mają jeszcze wyrobionych nawyków muzycznych, ale i je trzeba uważnie obserwować by odkryć, która muzyka działa na nie najlepiej. Może po prostu będzie to śpiew mamy albo nucenie taty. Albo książka czytana do poduszki, a w takiej sytuacji żadna muzyka nie będzie potrzebna.

Jaka muzyka do snu?

Nim odpowiemy sobie na pytanie o skuteczność samego muzycznego usypiania, musimy wziąć pod uwagę dwa czynniki. Jednym z nich jest reakcja fizjologiczna organizmu na określone dźwięki, a drugim gust muzyczny. Oba te faktory są ze sobą ściśle powiązane. Jeśli ktoś lubi taką muzykę, to może ona go rzeczywiście uspokajać i pomagać mu niwelować stres. Co jednak, gdy jej nie lubi? W tym wypadku reakcja fizjologiczna będzie odmienna. Raczej będziemy jeszcze bardziej podenerwowani.

Co zatem, gdy ktoś lubi ciężkiego rocka? Już wielu naukowców wypowiadało się na ten temat. Ich wypowiedzi nazbyt często były sprzeczne, by mogły nam w czymś pomóc. Swoistym mitem jest fakt, że rock wywołuje agresję. Jest to bowiem tylko półprawda. Znam dużo spokojnych osób, które słuchają takiej muzyki i nie zachowują się agresywnie. Wiele zależy od tego, na jaki grunt padnie muzyczne ziarno. Jeśli na kogoś o niestabilnej psychice, to efektem może być agresja. Przypomnijcie sobie „Mechaniczną pomarańczę”. To niby tylko literatura, ale chyba coś jest w tej książce (i filmie) więcej. Bohater torturował ludzi pod wpływem Bethowena. Ostrożnie więc z tymi ocenami. Co mamy powiedzieć o współczesnym kiczu muzycznym? We mnie budzi większą agresję niż rock. Po wysłuchaniu techno, rapu, czy hip-hopu na pewno nie mógłbym zasnąć tej nocy. Podobnie będzie z „twórczością” niektórych naszych popularnych piosenkarek.

Ulubiona czy relaksacyjna?

Teraz jednak zróbmy krok w tył. Założyliśmy, że taka muzyka będzie na nas dobrze wpływać, jaką lubimy. To nasz gust muzyczny jest do pewnego stopnia odpowiedzialny za reakcje fizjologiczne ciała. No tak. Do pewnego stopnia. Jeśli lubisz rocka, to i tak słuchanie go przed snem nie będzie dobrym pomysłem. Ta muzyka raczej rozbudza, więc jej nadmiar może powodować bezsenność, zwłaszcza jeśli słucha się jej wieczorem. Można pokusić się o rozwiązanie połowiczne. Być może wieczorem trzeba się ograniczyć w takim przypadku do ballad rockowych? Niezłe też mogą być niektóre utwory folkowe. Tu już jednak wkraczamy z powrotem na grunt gustu.

Musimy zdawać sobie sprawę, że muzyka relaksacyjna nie każdego uspokaja. Działa bardzo różnie. Fakt, że czasami usypia. Nie zawsze wtedy, gdy powinna. Na koniec nieco humorystyczna (choć może nie do końca) anegdotka z mojego własnego życia. Być może nieco rozjaśni zagadnienie relaksacji. Chodziłem kiedyś na lekcje języka angielskiego. Były połączone z metodami relaksacyjnymi. Na początku wprowadzająca muzyka relaksacyjna, a potem wizualizacja. Pan lub pani bełkoczący slogany w stylu „Miejsce w którym się znajdujesz, jest miejscem spokojnym”. Efekt był zupełnie inny od zamierzonego. Najpierw zasypiałem, a potem na owych relaksacyjnych wizualizacjach byłem mówiąc wprost wściekły. Do dziś na wszystkich kasetach językowych muszę przewijać relaksacje, bo wzbudzają tylko moją agresję. Poddaję to pod rozwagę. Nie zawsze relaksacja nas uspokoi i nie zawsze będzie dobrym sposobem na bezsenność.

Czy muzyka to skuteczny sposób na bezsenność?

Jak pisałem – bywałem wściekły. Czemu tak reagowałem? No cóż nie lubię pseudopsychologii polegającej na wmawianiu sobie rzeczy niezgodnej z faktami. Przecież nie najemy się tylko poprzez powtarzanie sobie: „Nie jestem głodny! Nie jestem głodny!”. Jestem napięty po pracy, a tu wmawia mi się, że jestem odprężony. Na niektórych ludzi to działa, ale nie na wszystkich. Lepiej już posłuchać przed snem czegoś co się lubi niż na siłę „relaksować” na komendę.

Nie mam zamiaru odradzać wszystkim, by nie próbowali muzyki relaksacyjnej i innych tego typu technik. Ważne jest to, by obserwować swój organizm. On lepiej wskaże nam sposoby na bezsenność niż pan przekonujący bezbarwnym głosem, że jesteśmy spokojni, nasze powieki są ciężkie, ręce swobodnie zwisają…. Muszę zakończyć ten artykuł, bo robię się agresywny!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.

× 7 = fourteen