Przekleństwo pamięci, czyli pamięć a stres
Pamięć jest jedną z tych cech lub zdolności, które każdy z nas chciałby mieć dobrze rozwinięte. Dobra pamięć pozwala szybciej się uczyć i lepiej organizować sobie życie. Oczywiście sama pamięć nie wystarczy, potrzebne są także inne zdolności. Niemniej przykładowo podczas nauki nowego języka pamięć przydaje się niepomiernie. Dzięki pamięci i inteligencji opanowujemy również większy zasób słownika języka ojczystego i nieraz zasób ten jest miernikiem poziomu inteligencji dla słuchających nas ludzi.
Dzięki pamięci można łatwiej ukończyć prestiżowe studia, zwłaszcza te, które wymagają opanowywania w krótkim czasie wielkich partii materiału. Przykłady można mnożyć niemal w nieskończoność. Jednak bywa i tak, że pamięć przestaje być błogosławieństwem, a staje się przekleństwem. Do tego dojdziemy za chwilę.
Pamięć jako część osobowości
Teraz proponuję przyjrzeć się naszej pamięci pod innym kątem. Jest częścią naszej osobowości. Tworzy tożsamość. Ludzie po amnezji mają spore trudności z określeniem tego kim są. Bowiem to kim jesteśmy teraz jest wprost powiązane z całym naszym minionym życiem. Możemy uważać to życie za nieudane lub nieciekawe, co jednak nie zmienia faktu, że nas ukształtowało.
Bez wspomnień, bez historii życia bylibyśmy ludźmi całkowicie zagubionymi. Brak pamięci jest bardziej dokuczliwy niż utrata jakieś części ciała czy zmysłu. Można pozostać sobą po amputacji ręki, trudniej o to po utracie pamięci.
Jednak amnezja nie jest czymś najgorszym. Ludzie nią dotknięci, nawet jeśli nigdy nie odzyskują swoich wspomnień, z czasem mogą budować swoją tożsamość od punktu wyjścia, czyli tego, w którym zaczęli nowe życie po utracie pamięci. Na pewno uciążliwe jest także ciągle zapominanie o różnych drobiazgach, jak ma to miejsce w chorobie Alzheimera. To bywa kłopotliwe, ale też nie jest aż tak przerażające. Najgorsze są te dolegliwości neurologiczne, które zaburzają na stałe ciągłość pamięci. Po kilku minutach zapomina się co było wcześniej. Nie pamięta się ludzi i wydarzeń. Nieustannie trzeba walczyć o swoją tożsamość i żyć w przerażeniu. Bo taka sytuacja naprawdę przeraża. Nas, którzy nigdy tego nie doświadczaliśmy, być może to nie poruszy, bo w zasadzie przekracza naszą zdolności pojmowania. Nie jesteśmy sobie w stanie tego wyobrazić. Może i dobrze?
Wprawdzie pamięć to nie cała osobowość, ale chyba każdy się ze mną zgodzi, że bez pamięci trudno mówić o pełnej osobowości. W dużej mierze pamięć decyduje o tym kim jesteśmy i jak żyjemy.
Kołowrotek pamięci nakręcający stres
Teraz pora na powiązanie pamięci ze stresem. Tu należałoby przyjąć dwie odrębne i pozornie opozycyjne perspektywy. Pierwsza z nich pokazuje nam, że wspomnienia – te negatywne – powodują podwyższenie poziomu stresu. Odwołam się tu do prostego przykładu. W pracy doświadczamy nieprzyjemności. Zostaliśmy bardzo źle potraktowani przez przełożonego. Nie tylko źle, ale wręcz niesprawiedliwie. Wiadomo, że taka sytuacja od razu wiąże się ze stresem. Jesteśmy bardzo podenerwowani. Życie płynie dalej i musimy wrócić do naszych obowiązków. Powoli napięcie opada i wydaje się, że stres jako taki minął.
Wracamy do domu i nagle… Przychodzi wspomnienie tej porannej reprymendy. Od razu wzrasta napięcie. Czujemy złość. Napinamy się nie tylko psychicznie, ale także fizycznie. Serce zaczyna walić jak wściekłe i płuca zaczynają mocniej pracować. To pozostałość ewolucyjna po naszych przodkach. Organizm gotuje się do walki lub ucieczki. Ta nie następuje, bo nie możemy ani uciec ani dać szefowi w zęby. Tak urok cywilizacji!
Tymczasem pamięć co jakiś czas będzie nam dawała znać o sobie. Przypomnienie doznanej krzywdy będzie na nowo stresowało. Czasami może wręcz zakłócić sen. Może sprawić, że będziemy jedli za mało lub za dużo, co odbije się na naszym zdrowiu. Cały proces może trwać dłużej lub krócej. Z czasem wspomnienie wyblaknie nieco i będzie nas mniej denerwowało. Jak długo trwa taki stan podwyższonego napięcia przywoływany co jakiś czas pamięcią zależy w dużej mierze od temperamentu, ale również od tego jak dobrą mamy pamięć.
Nagle okazuje się, że dobra pamięć nie zawsze jest przydatna i pożądana. Chcąc jakoś zapobiec tym nieprzyjemnym odczuciom wolimy raczej nie pamiętać. Chcemy zapobiec nawrotom stresu, więc staramy się oderwać myśli od nieprzyjemnego wydarzenia, a pamięć skierować na inne tory.
Do pewnego stopnia, jako działanie doraźne jest to postępowanie właściwe. Można spróbować wyjść gdzieś ze znajomymi, obejrzeć ciekawy film, czy wreszcie zażyć coś co obniży poziom psychicznego i fizycznego napięcia. Na dłuższą metę potrzebna nam będzie inna perspektywa.
Sprawdż – muzyka relaksacyjna do snu
Niebezpieczne tłumienie wspomnień i uczuć
Po przeczytaniu powyższego paragrafu mogłoby się wydawać, że wytłumienie nieprzyjemnych zdarzeń i wspomnień z nimi związanych, to najlepsze rozwiązanie. Tak nie jest. Musimy zdawać sobie sprawę, że proces, który psychologowie nazywają tłumieniem, jest bardzo niebezpieczny. Całkowite stłumienie nieprzyjemnych doznań nie sprawi, iż one znikną. Przestaną znajdować się w polu naszej świadomości, ale nadal będą w nas.
Nie warto bawić się w żonglerkę terminami typu podświadomość czy nieświadomość. Dość stwierdzić, że te stłumione wspomnienia i uczucia dalej mają wpływ na nas. Na nasze samopoczucie i na nasze postępowanie. Jest to wpływ tym większy, że nie podlegający już żadnej świadomej kontroli. Nieustannie powracające bóle głowy czy brzucha nie zawsze mają podłoże czysto fizjologiczne. Niekiedy stłumione wspomnienia mogą z czasem doprowadzić do poważnych chorób psychosomatycznych. Świadczy o tym fakt, iż dość często po udanej terapii dolegliwości fizyczne również ustępują.
No właśnie. W tym miejscu dochodzimy do sprzeczności. Terapie takie zwykle polegają na przypominaniu sobie zepchniętych w niebyt wspomnień i przepracowaniu ich. Tak samo wygląda praca nad sobą. Więc co? Lepiej pamiętać i się stresować, czy nie pamiętać i pozornie się nie stresować?
Zazwyczaj artykuły w internecie czy w gazetach pełne są prostych rozwiązań. Anomalia, do jakiej tu doszliśmy nie mogłaby w nich zaistnieć. Rozwiązanie musi być chwytliwe i bezbolesne. Dokonuje się tego poprzez serwowanie rad w stylu: Stań przed lustrem i powtarzaj sobie „Jestem spokojny”. Do tego można dodać wszelkiej maści i koloru relaksacje, egzotyczne medytacje i podobne banialuki.
Każdy kto jest zainteresowany prawdziwym rozwiązywaniem swoich problemów musi szukać gdzie indziej. Musi też zdecydować się nie tylko na podjęcie wysiłku, ale i na przeżycie bólu związanego z pracą nad sobą.
Pamięć i stres – punkt zbieżny dwóch perspektyw
Spróbujmy teraz połączyć te dwie pozornie sprzeczne perspektywy. Z mojego doświadczenia wynika, że w pierwszym okresie po wydarzeniu, które w jakiś sposób bardzo nas wzburzyło, lepiej odwołać się do pierwszego rozwiązania. Czyli relaks, przyjaciele, rozrywka, czy wreszcie preparaty obniżające poziom stresu. Mowa tu o tych bezpiecznych.
Nie jest to czas właściwy na to, by od razu taką bolesną sytuację przepracowywać. Musimy tylko pamiętać, żeby przypadkiem nie wyżywać się na swoich bliskich. Dopiero z czasem będziemy mogli powrócić do tego. To, po jakim czasie, zależy od wielu czynników. Być może po miesiącu albo dwóch, a może dopiero po pół roku. Ważne jest, aby tego nie zostawić. Zwłaszcza, gdy chodzi o bardzo bolesne przeżycia. Być może w tym wypadku przykład z szefem nie był adekwatny. Niestety, ale mogą dotknąć nas o wiele większe nieszczęścia w życiu.
Musimy także zgodzić się na to, że gdy na nowo przywołamy to zdarzenie, powrócą także negatywne uczucia. Jednak perspektywa czasowa sprawi, że będą nieco mniej bolesne, a jeśli nawet nie, to łatwiej będzie nam zachować wobec nich dystans. Ten dystans jest tu kluczowy. Zazwyczaj zaraz po nieprzyjemnej sytuacji nie jesteśmy jeszcze w stanie spojrzeć na nią z dystansem.
Nasza pamięć kryje w sobie nadal wiele niezbadanych niespodzianek. Zaskakuje ciągle zarówno psychologów, jak i neurologów. W walce ze stresem powinno się mieć na uwadze fakt, że jest to miecz obosieczny i korzystać z niej właściwie.